Nowe Średniowiecze - Mikołaj Bierdiajew

Książki Domu Wydawniczego "Ostoja" » Varia

Cena:23.00

rok wydania 2020 (pierwsze wydanie w języku polskim ukazało się w 1936 r. w tłumaczeniu Mariana Reutta)
format A5
str. 165
Wydawca: Dom Wydawniczy ''Ostoja''
ISBN  978-83-65102-23-2

 

 

Słowo wstępne do pierwszego wydania (Marian Reutt)

Mikołaj Bierdiajew należy do najwybitniejszych przedstawicieli idealistycznej filozofii rosyjskiej. Reprezentuje kierunek w pewnym sensie skrajny i bezkompromisowy. Filozofia jego jest filozofią religijną. Bierdiajew szuka prawdy chrześcijańskiej, jako jedynej absolutnej prawdy, z której wypływa, jako logiczna konieczność — sprawiedliwość chrześcijańska.

Prawda i Sprawiedliwość, oto najwyższe pojęcia oceny rzeczywistości. W nich zamyka się niejako cel, do którego niezmordowanie dąży Bierdiajew. Walka o Prawdę i Sprawiedliwość jest dla niego najwyższym obowiązkiem moralnym każdego chrześcijanina. Wartość życia ludzkiego mierzy się stopniem jego oddania się służbie realizowania tych dwu naczelnych wytycznych.

Średniowiecze przenika idea realizowania prawdy i sprawiedliwości, których źródłem jest Bóg. Toteż życie średniowieczne było niezmordowanym dążeniem do Boga. Zespolenie życia ludzkiego z Bogiem nadawało całemu Średniowieczu surowy, a zarazem podniosły charakter, przyczyniło się do rozkwitu średniowiecznej myśli filozoficznej, wyrzeźbiło duchową strukturę człowieka, dając mu potrzebną dyscyplinę wewnętrzną i w konsekwencji umożliwiło potężny wybuch sił twórczych w okresie Renesansu.

Bierdiajew posiada ogromną intuicję historyczną, umie uchwycić to, co pewne epoki miały najistotniejszego, umie wyłowić w przeszłości nieprzemijający element odwiecznej Prawdy i skonstruować na tej podstawie syntetyczny zarys tego, co w rozwoju dziejowym przynosi przyszłość.

Wynikiem tej zdolności Bierdiajewa jest „Nowe Średniowiecze”, które stanowi syntezę, wynikającą z połączenia nieprzemijających elementów przeszłości z tym, co pozostanie wiecznym i trwałym dorobkiem współczesności.

Punktem wyjścia Bierdiajewa jest teza, że źródłem rozwoju dziejowego jest Bóg, działający przez człowieka. W historii występuje Jego działanie i realizują się Jego cele. Historia, w ujęciu Bierdiajewa, jest mistycznym łączeniem człowieka z Bogiem. W podstawach jej leży mit, tajemnica, której umysł ludzki bez wiary nie zgłębi. „Historia — mówi Bierdiajew — nie jest czymś danym obiektywnie i empirycznie, historia jest mitem. Mit, ze swej strony, to nie wymysł, a realność, ale realność innego rodzaju aniżeli tzw. obiektywnej, empirycznej rzeczywistości. Mit jest opowiadaniem, przechowanym w pamięci narodu, o zdarzeniu, które miało miejsce w przeszłości. Przechodzi ono granice zewnętrznej, obiektywnej rzeczywistości i odkrywa nam podmiotowo-przedmiotową rzeczywistość idealną. Mitologia, według głębokiej nauki Schellinga jest pierwotną historią ludzkości.

I dzisiaj spotykamy się z mitologią, z rzeczywistością legendarną. Mamy mity o Średniowieczu, Reformacji, Renesansie, mamy mit Wielkiej Rewolucji Francuskiej, a nawet ostatni mit XX wieku, stający się rzeczywistością realizowaną geniuszem Hitlera.

Schelling rzucił myśl, że chrześcijaństwo jest w najwyższym stopniu historyczne, gdyż jest ono objawieniem Boga w historii. Bierdiajew tę myśl rozwija i uzasadnia, mówiąc: „Między chrześcijaństwem i historią istnieje taki związek, jaki nie istnieje między żadną inną religią ani żadną inną duchową siłą świata. Chrześcijaństwo dało historii dynamizm, wyjątkową siłę ruchu dziejowego i stworzyło możliwość powstania filozofii dziejów... Chrześcijański dynamizm wynikał z jego idei jednokrotności i niepowtarzalności wypadków dziejowych, co było obce światu antycznemu. Tam panowała idea wielokrotności i powtarzalności zdarzeń, idea, która uniemożliwiała przyjęcie historii. Tymczasem świadomość chrześcijańska dała historycznej rzeczywistości jednokrotność, niepowtarzalność i pojedynczość, związane z tym, że dla chrześcijaństwa w centrum procesu dziejowego tkwi fakt, który miał miejsce raz, fakt pojedynczy, niepowtarzalny, jedyny, nieporównany, wyłączny fakt, który był niegdyś i więcej nie będzie, fakt historyczny i zarazem metafizyczny, a więc sięgający głębi życia, fakt zjawienia się Chrystusa. Historia jest stawaniem się, mającym wewnętrzny sens, jest pewnym misterium, mającym początek i koniec, mającym określone centrum i stanowiącym szereg ściśle związanych zdarzeń. Historia biegnie do faktu zjawienia się Chrystusa i biegnie od faktu zjawienia się Chrystusa. Tym określa się najgłębszy dynamizm historii”.

Bierdiajew dowodzi, że w tym tkwi i jej najgłębszy tragizm. W historii bowiem świata zachodzą dwa momenty: Bóg objawia się człowiekowi i człowiek objawia się Bogu. W tym podwójnym objawieniu tkwi największy tragizm, bo Bóg oczekuje swobodnego wyboru człowieka, który, wybierając Go, niejako mu się objawia. I dzięki swobodnemu wyborowi, dzięki walce dobra i zła, proces historyczny jest taki krwawy, skutkiem tego właśnie w centrum procesu dziejowego znajduje się najwyższe cierpienie Boga — krzyż, śmierć męczeńska Syna Bożego dla odkupienia świata. Historia świata, to wielki dramat miłości i swobody. W tej miłości i swobodzie tkwi cały irracjonalizm i cała zagadka historii świata.

„Procesy światowe i procesy dziejowe istnieją dlatego, że w ich podstawie tkwi swoboda dobra i zła, swoboda oderwania się od źródeł wyższego, Boskiego życia, swoboda nawrócenia się i powrotu do nich. Ta swoboda zła jest prawdziwą podstawą historii”. Podstawą dziejów jest pierwiastek religijny. Szukanie Boga — oto treść procesu dziejowego.

Oto pokrótce zasady historiozofii Bierdiajewa, wyłożone w jego książce „Sens historii”. „Sens historii” stanowi podstawę, na której rozwijają się myśli filozoficzne Bierdiajewa. „Nowe Średniowiecze” natomiast to tylko, w oparciu o zasadnicze koncepcje światopoglądowe, synteza przyszłości.

W powodzi literatury europejskiej o charakterze historiozoficznym wybiła się na pierwsze miejsce książka Bierdiajewa „Nowe Średniowiecze”. Jej zawdzięcza Bierdiajew swoją sławę i popularność na Zachodzie i dzięki niej rosyjski myśliciel doczekał się w Polsce rozgłosu. Na temat bowiem „Nowego Średniowiecza” napisano u nas masę artykułów, popularyzując cały szereg myśli Bierdiajewa.

W „Nowym Średniowieczu” postawił Bierdiajew zagadnienie współczesnego kryzysu kultury, jako przejście do nowej epoki rozwojowej, w której ludzkość wróci do dawnych ideałów życia duchowego i odpowiednio do tego zmieni formy współżycia na bardziej odpowiadające owym ideałom. Na czoło zagadnień wysuną się problemy religijne, które podporządkują sobie całokształt życia społecznego. W nowej epoce wróci surowa dyscyplina wewnętrzna i mocne związanie człowieka z otoczeniem społecznym. Wrócą te formy życia, które były w Średniowieczu i dzięki którym ludzkość mogła zdobyć trwale podwaliny moralno-społeczne. W „Nowym Średniowieczu” znajduje najpełniejszy wyraz katolicka doktryna uniwersalizmu. Świat stanowi jedną, rozumną i celową całość, której początek i koniec znajdują swoje uzasadnienie w wszechogarniającej mądrości Bożej. Sens historii polega na realizacji myśli Bożej w dziejach. W ujęciu tym przejawiła się w całej pełni skłonność Bierdiajewa do mistycyzmu, do obcowania z Bogiem poprzez wyczuwanie go w procesie dziejowym. Widzimy w tym pełną i głęboką wiarę w Boga, który ma realizować rękoma człowieka Prawdę i Dobro w stworzonym przez siebie świecie.

Tezy matafizyczne „Sensu historii” zostają tu rozwinięte na tle europejskiego kryzysu i związanych z nim powikłań. Bierdiajew w „Nowym Średniowieczu” wprowadza nas w samą głębię procesów dziejowych, usiłując dojść do pierwszych przyczyn i wytłumaczyć najdalsze konsekwencje.

Otwierają się przed nami głębie rzeczywistości i w skłębionym wirze faktów zaczynamy widzieć logiczny i harmonijny łańcuch procesów duchowych, będących warunkiem rozwoju historycznego. Duch ludzki w tragicznej walce wewnętrznej usiłuje znaleźć właściwą drogę. Droga ta, to absolutne wyzwolenie w Bogu, swoboda w Dobrze.

Bierdiajew stawia problemy i rzuca zwarte rozwiązania. Wskazuje czytelnikowi drogę poprzez bogaty labirynt zagadnień. Czytelnik musi myśleć, idąc za biegiem jego rozważań, musi pracować, dać pewien indywidualny wysiłek twórczy i jeżeli go na to stać, to zdobędzie niezwykle wartościowe pierwiastki, z których może wyciągnąć nieocenione korzyści dla własnego rozwoju duchowego.

Marian Reutt

 

Spis treści

Część I
KONIEC RENESANSU

Część II
NOWE ŚREDNIOWIECZE

Część III
ROZWAŻANIA O ROSYJSKIEJ REWOLUCJI

Część IV
DEMOKRACJA, SOCJALIZM I TEOKRACJA

 

Nota o autorze

Mikołaj Aleksandrowicz Bierdiajew, filozof rosyjski zaliczany do największych myślicieli prawosławnych XX wieku, urodził się 18 marca 1874 roku w Obuchowie w Rosji. Początkowo działał w ruchu socjalistycznym, za co został przez władze carskie zesłany do Wołogdy. Po rewolucji komunistycznej, z uwagi na jego związki z marksizmem, w 1920 roku mianowano go dziekanem na wydziale filozofii uniwersytetu moskiewskiego. Jednak już w 1921 roku został aresztowany i oskarżony o szpiegostwo. Po przesłuchaniu przez Dzierżyńskiego został zwolniony. Wkrótce potem został znowu aresztowany, po czym polecono mu opuścić miasto.

W 1922 roku został pozbawiony obywatelstwa i deportowany przez CZEKA do Niemiec. Początkowo mieszkał w Berlinie, potem w Paryżu. Brał udział we francuskim życiu intelektualnym, a w latach 1926-1939 redagował pismo „Droga”. Po spotkaniu z Siergiejem Bułgakowem i Lwem Szestowem (właściwie Jehudą Lejb Szwarcmanem) całkowicie zmienił swój światopogląd, stając się od tej pory człowiekiem głęboko religijnym. Jest autorem ponad czterdziestu książek i kilkuset artykułów napisanych bardzo dobrym pod względem literackim stylem. W jego myśli wiara chrześcijańska łączy się z wnikliwą, głęboką, jasno przedstawioną, rozumiejącą i tolerancyjną krytyką wszystkich właściwie ustrojów społecznych. Od wielu innych myślicieli rosyjskich odróżnia go odważny krytycyzm wobec Rosji i Cerkwi prawosławnej oraz ciepły, uniwersalistyczno-chrześcijański stosunek do przedstawicieli wszystkich narodów i warstw społecznych. Bierdiajew pisał o komunizmie nie będącym systemem socjalnym, lecz religią — fanatycznie wrogą innym religiom, zwłaszcza chrześcijaństwu. Stąd wysuwał logiczny wniosek o nieuchronnej kolizji komunizmu z innymi religiami. Napisał też, że ponieważ komunizm jest bardzo nietolerancyjny i fanatyczny, dlatego nie może być naukową lub intelektualną teorią. Jako religijny filozof, Bierdiajew nie mógł zaakceptować likwidacji wolności osobistej oraz zasady dominacji społeczeństwa nad jednostką, głoszonej przez bolszewików.

Zmarł 23 marca 1948 w Clamart we Francji.

 

Fragmenty książki

Dziś stajemy się świadkami barbaryzacji świata europejskiego. Po wyrafinowanej dekadencji, cechującej apogeum kultury europejskiej, następuje z kolei inwazja barbarzyństwa. I można tu powiedzieć, że fatalną rolę w tym procesie odegrała wojna światowa, która zaważyła na przeznaczeniu Europy. Cywilizowana i humanistyczna Europa ginie, niezdolna w chwili obecnej oprzeć się wewnętrznemu i zewnętrznemu barbarzyństwu. Głuche wstrząsy podziemnego barbarzyństwa odczuwało się od dość dawna, ale upadające europejskie społeczeństwo burżuazyjne nie robiło nic, aby ocalić antyczne i odwieczne święte realności Europy. Żyło ono beztrosko, licząc na niewyczerpany dobrobyt. Mrok ogarnia Europę. Społeczeństwa europejskie wchodzą w okres starczej niemocy i zgrzybiałości. I może nadejść nowy okres chaosu, wędrówek ludów. Feudalizacja Europy stanie się możliwą. W dziejach ludzkości nie istnieje postęp idący wzwyż w linii prostej, postęp, w który ludzie XIX wieku wierzyli tak mocno, że stał się ich religią. W dziejach społeczeństw i cywilizacji dają się zauważyć procesy organiczne, zamykające w sobie okresy młodości, dojrzałości i zgrzybiałości, rozkwitu i upadku. Dziś żyjemy nie tyle na początku nowego świata, ile przy końcu starego. Epoka nasza przypomina koniec świata starożytnego, upadek imperium rzymskiego, wyczerpanie i zanik grecko-rzymskiej kultury, tego wiecznego źródła wszelkiej kultury w ogóle. Modernistyczne prądy w sztuce przypominają okres zagubienia doskonałości form antycznych i barbaryzację starożytności. Systemy socjalne i polityczne naszych czasów przypominają te metody, które panowały za czasów Dioklecjana i które więziły człowieka. Dociekania religijne, filozoficzno-mistyczne naszych czasów przypominają koniec filozofii greckiej, wnikanie w misteria, pragnienie inkarnacji i nadejścia Boga-Człowieka. Duchowo nasze czasy przypominają uniwersalizm i synkretyzm epoki hellenistycznej. Ogromna nostalgia opanowała najlepszą część ludzkości. I to jest oznaką nadejścia nowej epoki religijnej.

s. 49

 

Odnosimy wrażenie, że rozkłada się i zamiera piękno, że od tej chwili staje się prawie niemożliwością swobodna gra ludzkich sił twórczych, że wolna indywidualność ludzka dochodzi swego kresu. Panuje wszechwładnie małoduszność i brak wiary, które powodują przygnębienie. Zdolności odradzania się natury ludzkiej są nieskończone. Jednak odrodzenie duchowe człowieka i jego dzieł nie może się zacząć inaczej jak drogą pogłębienia chrystianizmu, drogą ostatecznego objawienia Chrystusa w człowieku, poprzez wierność osobowości ludzkiej objawieniu chrześcijańskiemu. Chrystianizm nie wypowiedział jeszcze w antropologii ostatniego słowa. Objawienie w tym, co dotyczy człowieka nie rozwinęło się jeszcze w całym swym bogactwie. Na tym polega istota problemu antropologicznego postawionego przez humanizm, który zrodził czasy nowożytne. Ale Europa współczesna poszła dość daleko w kierunku zdrady chrześcijańskiego objawienia osobowości ludzkiej, wydała ona tę osobowość na łup gry pierwotnych instynktów usiłujących ją rozerwać. W ten sposób pozwoliła Europa współczesna przeniknąć do łona swej cywilizacji pierwiastkowi chaosu, który może ją wtrącić w okres barbarzyństwa. I żaden żywioł, żaden instynkt pierwotny nie jest w stanie zgasić światła chrześcijańskiego objawienia Boga, człowieka i Boga-Człowieka. Bramy piekielne nie zwyciężą tego objawienia. Oto dlaczego źródło światła pozostanie, jakimikolwiek by nie były ciemności, które je otaczają. I my powinniśmy się czuć nie tylko ostatnimi Rzymianami, wiernymi starożytności, wiecznej prawdzie i pięknu, ale także tymi, którzy czuwają zwróceni w kierunku niewidocznego jeszcze dnia, twórczej przyszłości, dnia, w którym wzejdzie słońce nowego, chrześcijańskiego Renesansu. Być może Renesans ten narodzi się w katakumbach i objawi się tylko wybranym. Być może nastąpi to dopiero przy końcu świata. Nie do nas należy o tym wiedzieć. Ale to wiemy na pewno, że wieczne światło i wieczne piękno nie mogą być zniszczone przez żadne mroki i przez żaden chaos. Zwycięstwo ilości nad jakością tego świata ograniczonego nad tamtym jest zawsze złudzeniem. I oto dlaczego bez obawy i zniechęcenia powinniśmy przejść od dnia historii nowożytnej do tej średniowiecznej nocy. I niech zniknie fałszywe i kłamliwe światło.

s. 52-53

 

Racjonalizm, humanizm, prawny formalizm, liberalizm, demokracja, wszystko to formy myśli i życia, które opierają się na hipotezie, że Prawda jest nieznana i że być może wcale jej nie ma; one w ogóle nie chcą poznać Prawdy.

s. 73

 

Tak więc doszła nowożytna historia do wysuwania niebytu nad byt. Nie można żyć tylko dla siebie i służyć tylko sobie. Jeśli nie ma Boga prawdziwego, człowiek tworzy sobie bogów fałszywych.

s. 73

 

Padają podstawy światopoglądu XIX wieku i dlatego walą się oparte na nim państwa i kultury. Niszczeją państwa monarchistyczne i demokracje, jednako zawierające w swych podstawach humanizm. Przeżywa kryzys i upadek nie taka czy inna forma państwa, ale samo państwo. Nie ma już państw mocnych i długotrwałych. Żadne państwo nie wie dziś, co je czeka jutro. Żaden „legitymizm”, czy to starych monarchii, czy też młodych demokracji z ich formalną ideą wszechwładztwa narodu — nie ma więcej władzy nad duszami ludzi. Nikt już nie wierzy w żadne prawne czy polityczne formy i nikt już nie dałby złamanego szeląga za żadną Konstytucję. Wszystko rozstrzyga się realną siłą.

s. 74

 

Upadek musi poprzedzić nowe Średniowiecze. I trzeba obserwować te elementy, które umierają i te, które się rodzą. Ale cały czas trzeba pamiętać o tym, że człowiek wskutek posiadanej wolności może pójść dwiema drogami, że przyszłość jest dwumożliwościowa. Chciałbym nakreślić szmat drogi, którą ludzkość musi iść, cały czas mając na widoku tę dwoistość.

s. 75

 

Kapitalizmu absolutnie niepodobna ujmować jako gospodarstwa sakralnego. Jest on oczywiście rezultatem sekularyzacji życia ekonomicznego. W systemie tym zostaje naruszone istotnie hierarchiczne podporządkowanie czynnika materialnego duchowemu. Ekonomizm naszej historycznej epoki jest właśnie naruszeniem prawdziwego hierarchizmu społeczeństwa ludzkiego; utratą duchowego centrum. Autonomia życia gospodarczego doprowadziła do panowania gospodarstwa nad całym życiem społeczeństw ludzkich. Mamonizm stał się określającą siłą naszego wieku, w którym przede wszystkim kwitnie kult złotego cielca. I najokropniejsze jest to, że w tym niczym nie zamaskowanym mamonizmie wiek nasz widzi oznakę wyższości, zbliżenie do poznania prawdy, wyzwolenie od wszelkich złudzeń.

Materializm ekonomiczny formułuje to najdokładniej, nazywając złudzeniem i kłamstwem całe duchowe życie człowieka. Socjalizm jest tylko dalszym rozwinięciem systemu przemysłowo-kapitalistycznego, ostatecznym triumfem zasad w nim zawartych i ich ogólnym rozpowszechnieniem. Socjaliści biorą ze społeczeństwa burżuazyjno-kapitalistycznego jego materializm, jego ateizm, jego powierzchowne „oświecenie”, jego nienawiść wobec ducha i całego duchowego życia, jego głód życia, żądzę powodzeń i zaspokojenia, jego walkę o egoistyczne interesy, jego nieumiejętność wewnętrznej koncentracji. Tak kapitalizmowi, jak i socjalizmowi towarzyszy upadek i zanik duchowej twórczości, ubytek ducha w ludzkim społeczeństwie. Obydwa te ustroje są wynikiem zaniku ducha, rezultatem długotrwałego procesu odpadania od duchowego centrum, od Boga. Cała energia skierowała się na zewnątrz; jest to właśnie przejście od „kultury” do „cywilizacji”. Zamiera cała uświęcona symbolika kultury.

s. 76-77

 

I faktem bezspornym dla nas staje się to, że w historii nowożytnej, dumnej ze swego postępu, środek ciężkości życia przechodzi ze sfery duchowej do sfery materialnej, z życia wewnętrznego do życia zewnętrznego; społeczeństwo staje się coraz mniej religijne. I nie Kościół, ale giełda stała się siłą dominującą i kierującą życiem. Masy nie chcą ni walczyć, ni umierać za żadne święte symbole. Ludzie nie żyją już sporami nad dogmatami wiary, nie wzruszają się tak tajemnicami życia Boskiego, jak to miało miejsce w czasach dawnych. Uważają się oni za wyzwolonych od świętego szaleństwa. Taki jest styl naszej kapitalistyczno-socjalistycznej epoki.

I oto wiele oznak wróży koniec tej epoce.

s. 77-78

 

Trzeba będzie na nowo zwrócić się ku naturze, do gospodarstwa rolnego i do rzemiosła. Miasto będzie musiało zbliżyć się do wsi; trzeba będzie zorganizować się w związki gospodarcze i korporacje. Trzeba będzie zasadę konkurencji zastąpić zasadą kooperacji. Zasada własności prywatnej będzie zachowana w wieczystych swych podstawach, jednakże będzie ograniczona i uduchowiona. Nie będzie już więcej tych monstrualnych majątków prywatnych, tak charakterystycznych dla czasów nowożytnych. Nie będzie już więcej równości, ale też nie będzie już więcej głodnych i ginących z nędzy. Trzeba będzie przejść do kultury materialnej bardziej uproszczonej i elementarnej oraz do kultury duchowej bardziej złożonej. Koniec kapitalizmu jest końcem historii nowożytnej i początkiem nowego Średniowiecza. Gigantyczne przedsięwzięcie historii nowożytnej powinno być zlikwidowane; ono nie udało się. Ale zanim to nastąpi, być może techniczna cywilizacja zrobi jeszcze próbę rozwinięcia się do ostatnich granic, do czarnej magii; tego samego można się spodziewać i od komunizmu.

s. 78-79

 

[...] trzeba ostatecznie ustalić, że żadnych powrotów i restauracji dawnych epok — nigdy nie było i być nie może. Kiedy mówimy o przejściu z historii nowożytnej do Średniowiecza — jest to tylko obrazowy sposób wyrażania się. Przejście jest możliwe tylko do nowego Średniowiecza, nigdy do starego. I właśnie to przejście musi być uznane za wielką rewolucję ducha i za twórczy ruch naprzód, a nie za reakcję, jak to się roi oczom przerażonych i zwyrodniałych „postępowców”. Wreszcie pora już przestać mówić o mrokach Średniowiecza i przeciwstawiać im światło historii nowożytnej. Te trywialne sądy nie stoją na poziomie współczesnej wiedzy historycznej.

s. 84

 

W istocie średniowieczna kultura była już odrodzeniem, walką z tym barbarzyństwem i ciemnotą, które nastąpiły po upadku antycznej kultury. Chrystianizm był światłem w ciemnościach, przemianą chaosu w kosmos. Średniowiecze było bardzo złożone i bardzo bogate. Przez długi czas przyjętym było myśleć, że Średniowiecze stanowi niezapisaną kartę w umysłowym rozwoju ludzkości, w historii myśli filozoficznej. A tymczasem w czasach Średniowiecza była tak wielka liczba myślicieli godnych podziwu, taka rozmaitość w świecie myśli, jakiej nie można by znaleźć w żadnej innej epoce. Dla Średniowiecza było rzeczą codzienną, było życiowym to, co wydaje się naszym czasom niepotrzebnym luksusem. Nawrót do Średniowiecza jest więc nawrotem do bardziej wzniosłego religijnego typu. Daleko nam jeszcze do szczytów średniowiecznej kultury duchowej. Żyjemy w epoce upadku. Zbliżamy się raczej do początków Średniowiecza, kiedy przeważały negatywne procesy rozkładu nad pozytywnymi syntezy i twórczości. Średniowiecze nie jest epoką mroku, ale epoką nocną. Dusza Średniowiecza jest duszą nocy, kiedy odsłaniają się żywioły i energie, które zamknęły się dla świadomości pracowitego dnia nowej historii.

s. 85

 

Bóg znowu powinien stać się ośrodkiem całego naszego życia, naszej myśli, naszego uczucia, znowu powinien stać się naszym jedynym marzeniem, naszym jedynym oczekiwaniem, naszą jedyną nadzieją. Moje pragnienie nieograniczonej wolności musi być zrozumiane jako konflikt ze światem, a nie z Bogiem.

s. 87

 

Ośrodkiem duchowym w najbliższej przyszłości może być, tak jak w Średniowieczu, tylko Kościół. Otóż życie Kościoła płynie dziś i rozwija się jakimiś nieoficjalnymi, na zewnątrz niedostrzegalnymi drogami. Granice Kościoła nie ukazują się wyraźnie, nie można ich wskazać jako coś materialnie uchwytnego. Życie Kościoła jest tajemnicą i drogi jego nie mogą być pojęte rozumem. Duch wionie kędy chce. I w życiu Kościoła odbywają się twórcze procesy, które, biorąc zewnętrznie, oficjalnie, czysto racjonalistycznie — wydają się obce Kościołowi. Kryzys kultury polega właściwie na tym, że nie może ona być obojętną pod względem religijnym i nosić charakteru humanistycznego i że musi ona nieuniknienie stać się albo bezbożną, antychrześcijańską cywilizacją, albo uświęconą, kościelną kulturą, chrześcijańskim przeobrażeniem życia.

s. 88-89

 

Kościół powinien zerwać z tym okresem swego istnienia, który był niejako koncentracją życia kościelnego w świątyni, a przejść do okresu kosmicznego, do przeobrażenia pełni życia. Religia czasów nowożytnych stała się także odrębną częścią kultury. Wyznaczono religii osobne i całkiem nieznaczne miejsce w życiu ludzkości. A tymczasem ona powinna na nowo stać się wszystkim, stać się siłą przekształcającą i prześwietlającą wewnętrznie całe życie. I jako taka swobodna siła duchowa powinna istotnie przeobrazić życie. Dla chrystianizmu następuje epoka, w której wielką rolę odegra religijnie nastawiona inteligencja, tak jak to miało miejsce za czasów wielkich doktorów Kościoła, poczynając od Św. Klemensa z Aleksandrii. „Lud” wyrzeka się wiary, uległszy pokusie nauk ateistycznych i socjalizmowi. Inteligencja zaś powraca do wiary. To zmienia styl chrystianizmu.

s. 89

 

Władza jest obowiązkiem, a nie prawem, i jest ona tylko wtedy słuszna, gdy działa nie we własnym i swoich imieniu, ale w imię Boga, w imię Prawdy.

s. 91

 

Naturalny hierarchizm życia musi uzyskać należne mu prawa i jednostki mające większy ciężar gatunkowy w znaczeniu ontologicznym i obdarzone większą mocą, i bardziej godne muszą zająć odpowiednie miejsce — w życiu. Życie nie może kwitnąć bez arystokracji duchowej. I musi powstać ruch przeciwdziałający zjawisku tej społecznej entropii, która opanowała współczesne, demokratyczne społeczeństwa. Zasada action directe, spontanicznego działania jednostek i grup rozbije dawną politykę. Bezpośrednie i pierwiastkowe życie otrzyma przewagę nad wtórnym i pośrednim życiem polityki. Partie polityczne i ich przywódcy stracą prawdopodobnie wszelkie znaczenie; i nie drogą organizacji partyjnej będą wysuwały się na czoło społeczeństw wybitne jednostki. Znikną ostatecznie z powierzchni ziemi parlamenty wraz ze swym fikcyjnym i wampirycznym życiem narośli na ciele narodu, niezdolnych do pełnienia żadnej funkcji organicznej.

s. 91-92

 

Parlamenty polityczne, zwyrodniałe w jałowym gadulstwie, zostaną zastąpione przez rzeczowe parlamenty zawodowe, oparte na zasadzie reprezentacji realnych korporacji, które nie będą walczyły o władzę polityczną, a raczej decydowały o zagadnieniach życiowych, jak np. problemach związanych z gospodarstwem rolnym, z wychowaniem narodowym itp. Kwestie te będą rozstrzygane życiowo, a nie dla polityki.

s. 92

 

Nowe Średniowiecze nieuniknienie będzie w najwyższym stopniu narodowe, lecz zupełnie nie demokratyczne. Od dziś począwszy masy pracujące i warstwy ludowe będą grały wielką rolę w losach państw. I wszelka polityka będzie musiała się z tym liczyć i szukać dróg w celu ograniczenia władzy mas nad kulturą jakości.

s. 92

 

Władza nigdy nie należała i nie będzie należała do większości. To przeczy samej naturze władzy. Władza w istocie odznacza się naturą hierachiczną i posiada hierarchiczną strukturę. Taką będzie i w przyszłości. Naród nie może rządzić sam sobą, trzeba mu kierowników. W republikach demokratycznych rządzi bynajmniej nie naród, ale nieznaczna mniejszość przywódców partii politycznych, bankierów, dziennikarzy itd. To, co nazywamy zwierzchnictwem narodu, jest tylko chwilą w życiu narodu, tylko wylewem narodowego żywiołu. Ukształtowanie się społeczeństwa i państwa, powstanie społecznego kosmosu jest zawsze procesem powstania nierówności i hierarchii, eliminacją warstwy kierowniczej. I zupełnie jest możliwe, że zjednoczenie społeczeństw i państw w nowym Średniowieczu — przyjmie formy monarchii. Masy same mogą zapragnąć monarchy, uznać wodza i bohatera. Ale jeśli monarchie są jeszcze możliwe, będą one naturalnie nowego typu, zupełnie obce typowi starej historii nowożytnej, a bardzo zbliżone do typu Średniowiecznego. Przeważą w nich cechy cezaryzmu.

s. 93-94

 

Monarchie nowego Średniowiecza nie będą monarchiami formalnie legitymistycznymi. Zasada realizmu socjalnego będzie w nich miała przewagę nad zasadą prawnego formalizmu. Wspierać te monarchie będą nie kasty, a społeczne i kulturalne stany ukształtowane hierarchicznie. Władza będzie silna, często dyktatorska. Żywiołowa gra sił narodowych obdarzy jednostki wybrane świętymi atrybutami władzy. Nie będzie można zmuszać narodu do przyjęcia monarchii. Naród sam drogą realnie życiowych procesów będzie rozstrzygał o formach rządu w zależności od swoich wierzeń. Lecz taki rodzaj „zwierzchnictwa narodu”, które w pewnym sensie istniało zawsze, nie oznacza wcale demokracji. W każdym razie kwestię form władzy należy uważać za kwestię problematyczną i drugorzędną.

s. 94

 

Skończy się nadmierne próżniactwo i nieróbstwo uprzywilejowanych klas historii nowożytnej. Arystokracja zachowa się zawsze, lecz nabierze ona bardziej duchowego charakteru, stając się kategorią raczej psychologiczną niż socjologiczną. Życie stanie się bardziej surowe i ubogie, zniknie blask nowożytnej historii.

s. 94

 

Zbliżanie się nowego Średniowiecza sygnalizuje także rozkwit doktryn teozoficznych, zamiłowanie do nauk okultystycznych, ponowne odrodzenie się magii. Sama nauka wraca do swych magicznych źródeł i wkrótce wyjaśni się ostatecznie magiczny charakter samej techniki. Znowu zaczynają się stykać religia i nauka i rodzi się potrzeba poznania Boga i prawd religijnych drogą rozumową, kontemplacyjną. Wchodzimy w atmosferę cudowności, tak obcą historii nowożytnej i oto znowu staje się możliwą biała i czarna magia. I znowu staną się możliwe namiętne spory na temat tajemnic Boskiego życia. Przechodzimy od okresu psychicznego do okresu duchowego. Przyszłość jest rozdwojona i nie wierzymy więcej w konieczność i przymusowość radosnej, światłej i pożądanej przyszłości. Złudzenia ziemskiego szczęścia nie mają już nad nami żadnej mocy. Wyczucie zła musi stać się silniejsze i bardziej ostre w nowym Średniowieczu. Siła zła wzrośnie i przyjmie nowe formy, stając się przyczyną nowych cierpień. Lecz człowiekowi dana jest wolność ducha i wolność w odbiorze swej drogi. Chrześcijanie muszą skierować swoją wolę ku stworzeniu chrześcijańskiej społeczności i chrześcijańskiej kultury, ponad wszystko szukać Królestwa Bożego i jego prawdy.

s. 96-97

 

Jesteście jeszcze ludźmi historii nowożytnej, dlatego nie chcecie dokonać wyboru. A tymczasem przeczuwając noc, trzeba uzbroić się duchowo do walki ze złem, trzeba wyostrzyć zdolność jego rozpoznania, tworzyć nowe rycerstwo.

s. 97

 

Z punktu widzenia wewnętrznego życia duchowego mylnym jest wyobrażanie sobie, że źródło zła leży poza mną, a ja sam jestem tylko „naczyniem” dobra. Na takim gruncie rodzi się pełen złości i nienawiści fanatyzm. Obwiniać o wszystko zło żydów, masonów, inteligencję jest taką samą przewrotnością, jak oskarżać o wszystkie zbrodnie burżuazję, szlachtę i dawną władzę. Nie, źródło zła znajduje się także i we mnie samym i ja powinienem wziąć na siebie część winy i odpowiedzialności. I to byłoby słuszne zarówno w stosunku do dawnego samodzierżawia, jak i w odniesieniu do bolszewików.

s. 104

 

[...] prawdziwą kontrrewolucję, kładącą kres istnieniu rewolucji — mogą przeprowadzić tylko siły porewolucyjne, a nigdy przedrewolucyjne — tylko siły, które rozwinęły się w łonie samej rewolucji. Kontrrewolucja, otwierająca nową porewolucyjną epokę — nie będzie dziełem klas ani partii, którym sama rewolucja zadała ciężkie ciosy i które wyparła z pierwszych miejsc życia.

s. 105

 

Doświadczenie historii i nasze własne doświadczenie duchowe uczy nas tego, że rewolucje można pokonać tylko siłami porewolucyjnymi, tylko zasadami różnymi od tych, które panowały do rewolucji i od tych, które panują w czasie rewolucji. Wszystko, co było przed rewolucją, w rzeczywistości jest tylko wewnętrzną składową częścią samej rewolucji i rewolucyjnego rozkładu. Przedrewolucyjne i rewolucyjne jest jednym i tym samym, ale w różnych momentach. Rewolucja jest procesem rozkładu dawnego reżimu. I nie ma ratunku ani w tym, co zaczęło gnić, ani w tym, co gnicia dokonało. Ratunkiem może być tylko narodzenie się nowego życia.

s. 105

 

Niedorzecznością jest chcieć przywrócić to, co doprowadziło do rewolucji. Jest to równoznaczne z zamknięciem się w magicznym kole. Wyjście z ruchu na lewo i na prawo może być znalezione tylko drogą ruchu w głąb i wzwyż. Ideowa kontrrewolucja musi być skierowana ku wytworzeniu nowego życia, w którym przeszłość i przyszłość zjednoczą się w wieczności; kontrrewolucja ta musi przeciwstawić się wszelkiej reakcji.

s. 107-108

 

Bolszewicy nie przyczynili się do powstania tego schamienia życia i rządów, ile odzwierciedlili schamienie zachodzące w łonie samego życia narodu. Władza, która chciałaby mieć więcej kulturalne zabarwienie — nie mogłaby istnieć, nie odpowiadałaby ona wcale duchowemu stanowi narodu. Warstwa kulturalna bardziej wyrafinowana wierniejsza tradycjom, nie mogłaby nadal panować w Rosji. Bóg przekazał, że ośmielę się tak powiedziieć, władzę bolszewikom, aby była karą za grzechy narodu. I dlatego w tej władzy tkwi jakaś tajemnicza, przez samych bolszewików nierozumiana siła.

s. 111-112

 

Rosyjska kultura była przede wszystkim szlachecką. Ona skończyła się. Szlachtę zniesiono. I można powiedzieć, że w dużym stopniu ona sama przyczyniła się do swego upadku; zwyrodniała i zatraciła świadomość swego powołania.

s. 112

 

Nie uznaję zasady suwerenności narodu. Lecz szaleństwem byłoby ignorować duchowy stan narodu. Władza z natury swej nie jest demokratyczną, lecz musi być narodową. Ostatecznie wszystko zamyka się w wierzeniach religijnych narodu: one określały istnienie absolutnej monarchii. I jeśli wierzenia narodu są fałszywe i złe, to powinienem wszystkie swe siły poświęcić przede wszystkim dla tego, by naród mój skierować ku wierzeniom prawdziwym i dobrym. Prymat nad polityką należy zawsze do ducha. Ta prawda powinna być dziś uznana więcej niż kiedy indziej.

s. 113

 

Przeżywamy stan analogiczny z upadkiem imperium rzymskiego i starożytnej cywilizacji III wieku, kiedy to tylko chrześcijaństwo ocaliło duchowo świat od ostatecznej zguby i rozkładu. W epoce tej barbarzyńskie pierwiastki przeniknęły już do zgrzybiałej i walącej się kultury. Dziś tak samo chylą się do upadku arystokratyczne podstawy kultury. I niezbędne jest nowe przekształcenie barbarzyńskiego żywiołu, niezbędne są narodziny nowego światła w mroku. Bolszewizmu nie można zlikwidować za pomocą dobrze zorganizowanych kawaleryjskich dywizji. Dywizje te same przez się mogą tylko zwiększyć chaos i rozkład. One podtrzymują tylko ten anormalny i niebezpieczny stan rzeczy, w którym władza opiera się tylko na zewnętrznej sile wojskowej, na żołdactwie. W ten sposób zginęło imperium rzymskie.

Bolszewizm powinien być pokonany przede wszystkim od wewnątrz, duchowo, a dopiero potem politycznie. Trzeba znaleźć nową duchową zasadę organizacji władzy i kultury.

s. 114

 

Nasza epoka wymaga przede wszystkim czynów podobnych czynom Św. Augustyna. Potrzebna nam jest wiara i idea. Ratunku dla ginących społeczeństw należy się dziś spodziewać ze strony związków i korporacji, ożywionych wiarą. Z nich utworzy się nowa tkanka społeczna. Wzmocnią one więzy społeczne w epoce upadku starych państw. A stare państwa upadają naprawdę. Historia nowożytna zbliża się ku końcowi. I my zbliżamy się do epoki analogicznej do wczesnego Średniowiecza. Reakcjonistami, ludźmi zacofanymi będą ci wszyscy, którzy chcą oprzeć się na zasadach historii nowożytnej, wrócić do idei XIX wieku, chociażby te idee nosiły nazwę demokracji, humanistycznego socjalizmu itp... Tak więc rewolucja, która ma miejsce w Europie może sprawiać wrażenie reakcji, jak np. faszyzm włoski. Niemniej jednak jest ona skierowana przeciwko podstawom historii nowożytnej, przeciwko beztreściwemu liberalizmowi, przeciwko indywidualizmowi, przeciwko prawnemu formalizmowi.

s. 115-116

 

Nie można nazwać „ideą” powrotu ku tym formom politycznym, które panowały w niedawnej przeszłości, w życiu i w świadomości. Wszystkie dawne polityczne formy, czy to monarchia, czy demokracja, przeżyły się i same przez się nie mają już wartości.

s. 119

 

Demokracja pozostaje obojętna wobec dobra i zła. Jest tolerancyjna, gdyż jest obojętna i zatraciła wiarę w Prawdę i nie zdolna jest już prawdę taką znaleźć.

s. 139

 

Demokracja nie zna prawdy i oto dlaczego odkrycie prawdy pozostawia ona do rozstrzygnięcia większości głosów. I takie przyznanie władzy ilości, hołdowanie powszechnemu głosowaniu — możliwe jest tylko przy braku wiary i nieznajomości prawdy. Wierzący w prawdę i znający prawdę, nie odda jej na pastwę ilościowej większości.

s. 139

 

Świecka demokracja oznacza rozdział z ontologicznymi podstawami społeczeństwa, odłączenie społeczeństwa od Prawdy. Demokracja chce zorganizować społeczeństwo z punktu widzenia politycznego w ten sposób, jak gdyby Prawda nie istniała; i takie jest podstawowe założenie czystej demokracji, i w tym tkwi jej ideowy fałsz.

s. 139-140

 

Wola człowieka i wola narodu leży w źle i kiedy ta samoutwierdzająca wola nie jest podporządkowana niczemu wyższemu i nie jest oświecona — wówczas zaczyna rościć pretensję do całkowitego określania losów społeczeństw ludzkich i wówczas łatwo wchodzi na drogę prześladowania i negacji wszelkiej Prawdy oraz zniszczenia wszelkiej swobody ducha.

s. 140

 

Autokratyczna większość może gwałcić ludzkie sumienie, może pozbawiać człowieka wszelkiej wolności.

s. 141

 

Demokracja jest zamiłowana w wolności, lecz to zamiłowanie wcale nie wypływa z szacunku dla ducha człowieka i ludzkiej indywidualności, jest to umiłowanie swobody ludzi obojętnych dla prawdy.

Demokracja bywa fantastyczną tylko w żywiole rewolucji. W normalnym swym stanie spokoju jest ona obca wszelkiemu fanatyzmowi i znajduje tysiące pokojowych i niedostrzegalnych sposobów niweczenia indywidualności człowieka i gaszenia wolności ducha. Być może, że prawdziwej wolności ducha było więcej w czasach, gdy płonęły stosy Inkwizycji, niż w dzisiejszych demokratycznych, burżuazyjnych republikach, negujących ducha i religijne sumienie. Formalne, sceptyczne umiłowanie wolności wiele przyczyniło się do zniszczenia oryginalnej indywidualności człowieka. Demokracje niekoniecznie oznaczają wolność ducha, wolność wyboru; takiej wolności może być więcej w społeczeństwach niedemokratycznych.

s. 141

 

Kryzys demokracji rozpoczął się już od dość dawna. Pierwsze rozczarowanie przyniosła z sobą Rewolucja francuska, która nie dotrzymała swych obietnic. Demokracje nowożytne stoją na rozdrożu w dręczącej niemocy i niezadowoleniu. Rozrywa je wewnętrzna niezgoda. W demokratycznych społeczeństwach nie ma nic organicznego, trwałego, nic co by było pierwiastkiem wieczności. Zamiłowane są one w wolności, ale tylko w znaczeniu obojętności wobec dobra i zła, wobec prawdy i kłamstwa.

s. 143-144

 

Socjalistyczne państwo upodabnia się do teokracji, ma teokratyczne aspiracje, ponieważ jest ono satanokracją. W ustroju socjalistycznym społeczeństwo, społeczny kolektyw staje się nieograniczonym despotą, znacznie straszniejszym aniżeli despoci starożytnej Asyrii lub Persji.

s. 151-152

 

Odstępstwo od wiary chrześcijańskiej, zdrada duchowych zasad i duchowych celów życia muszą po stadium kapitalistycznym doprowadzić do stadium socjalistycznego. Albo trzeba naprawdę zacząć realizować chrześcijaństwo i zwrócić się ku duchowemu życiu, odtworzyć hierarchiczną i normalną strukturę życia, podporządkować ekonomikę duchowi, zamknąć politykę w odpowiednich dla niej ramach.

s. 154

 

Treść i cel życia mogą być tylko duchowe, one nie mogę być socjalne i nie można ich ujmować w polityczne i ekonomiczne formy. Żadna ideologia socjalna i polityczna nie otrzyma prawdziwej treści, o ile ona nie szuka jej w życiu duchowym, w podporządkowaniu wszystkich form socjalnych i politycznych celowi duchowemu.

s. 154-155

 

Treść życia może być tylko treścią religijną. Treścią życia jest wnikanie w życie Boga, tj. w prawdziwy Byt. Wola narodu, wola proletariatu jest wolą grzeszną i dlatego wiąże się ona z niebytem i może stworzyć tylko Królestwo niebytu. I wola ta musi ukorzyć się przed wolą wyższą, przed wolą świętą, przed wolą Boga.

s. 156

 

Siły duchowe, Boskie energie działają nie tylko w pojedynczej duszy, lecz również w duszy społeczeństw, duszy narodów, w historii.

s. 156

 

Do życia społeczeństw europejskich dlatego wkroczyła zwycięsko najpierw demokracja, a potem socjalizm, że stare teokratyczne społeczeństwa rozłożyły się wewnętrznie. Był to proces nieuchronny. Takim było przeznaczenie. I jednaki los skreśla drogę człowieczą od teokracji do socjalizmu. Niepowodzenie i niemożność zrealizowania teokracji prowadziły nieuchronnie do doświadczeń demokracji i socjalizmu.

s. 157

 

Nie ma powrotu ku dawnym zachodnim i wschodnim teokracjom, albowiem nie ma powrotu ku zewnętrznym przejawom Królestwa Bożego, bez jego realnego osiągnięcia. Symulacja „chrześcijańskiego państwa” nic nie pomoże. I ona to właśnie doprowadziła do katastrofy, a następnie do doświadczenia demokracji i socjalizmu. A jak stworzyć prawdziwie chrześcijańskie państwo, chrześcijańskie społeczeństwo? Niezbędne jest do tego duchowe prześwietlenie i przeobrażenie. Być może, iż dopiero poprzez wielkie katastrofy i wielkie próby dojdziemy do tego. Lecz prawdziwie chrześcijańskie państwo nie będzie już państwem. I nie trzeba wszystkiego niejako wyrzucać na zewnątrz, nie trzeba głosić i symulować wewnętrznego życia, a na odwrót, trzeba pogrążać wszystko w życiu duchowym, wrócić do ojczyzny ducha. To rewolucja głębsza niż te wszystkie, które mogą wywoływać zewnętrzni rewolucjoniści.

s. 159

 

Niemożliwością jest odnowić dawne państwo teokratyczne, nie ma ku niemu powrotu, ponieważ nie wprowadziło ono w życie realnej prawdy Bożej, a tylko za pomocą zewnętrznych oznak udawało jej realizację.

s. 159

 

Można by było powiedzieć, że to nie chrześcijaństwo nie udało się, lecz dzieło Konstantyna Wielkiego, chociaż i ono miało prowidencjonalne znaczenie. Chrześcijaństwo powraca jakby do stanu, w jakim znajdowało się przed panowaniem Konstantyna. Rosyjski Kościół prawosławny wrócił w rzeczywistości do tego stanu, do katakumb, by stamtąd znów podbić świat. Mało jest szans na to, by nowe królestwo Cezara chciało być chrześcijańskim. Żadne już nowe symulacje chrześcijańskiego państwa nie doprowadzą do istotnie realnych bytowych urzeczywistnień.

s. 160

 

Walą się nie tylko monarchie, lecz i demokracje przechodzą kryzys, który przypomina agonię. Walą się dawne systemy państwa i systemy gospodarcze i społeczeństwa europejskie wchodzą do epoki przypominającej wczesne Średniowiecze.

s. 160-161

 

Demokracje ogłosiły wolność wyboru, lecz nie można się długo utrzymać przy tej wolności, trzeba z niej skorzystać i trzeba dokonać wyboru prawdy i prawdzie tej podporządkować się.

s. 161

 

Współczesne demokracje degenerują się wyraźnie i nikomu już nie mogą dać natchnienia. Nie ma już wiary w zbawczy charakter demokracji. Demokratami są ci, o których powiedziano, że nie są oni ani gorący, ani zimni i dlatego będą odrzuceni. Ilością samą nie można zdobyć prawdziwego życia.

s. 161

 

Kiedy wszystko wydaje się przeżyte i wyczerpane, kiedy ziemia ustępuje tak spod nóg, jak to dzieje się dzisiaj, kiedy nie ma już nadziei ani złudzeń, kiedy wszystko jest odsłonięte i zdemaskowane — wówczas przygotowuje się grunt do religijnego ruchu na świecie. Tak zawsze bywało. Tak było i w epoce świata antycznego. Światowe znaczenie socjalizmu widzę w tym, że stawia on ludzkość przed dylematem: albo jedność i braterstwo ludzi w Chrystusie, albo jedność i koleżeństwo ludzi w Antychryście.

s. 163